Szukaj na tym blogu

Depresyjno introwertyczny nerwicowiec

To ja. A co to jest "ja" jeszcze żaden z filozofów nie określił na 100%. Każdy tylko przerzucał się ze swoją koncepcją ludzkiego ja. Ale blogowe ja to zbiór tych wszystkich nudnych rzeczy, które robimy na co dzień. Może ciekawiej byłoby jako "ja" prezentować swoje sny? Akurat mam dar ich zapamiętywania. Ale to także nie będzie moje dokładnie ja. Ja ja ja. Jaja - po prostu - eggs, balls, die Eier.

sobota, 24 kwietnia 2010

Hare Krisna maha mantra


the most sweet bhajan band around :))))

środa, 21 kwietnia 2010

How to Put on Tilak



s.Asia

poniedziałek, 1 marca 2010

Sprawdź to video!

Sprawdź to video!

sobota, 27 lutego 2010

przenosiny

Przenoszę bloga na adres http://topola.blog.pl - na razie powrzucam tam te notki, potem będę pisała nowe. Jakoś bardziej mi pasuje polski portal blogowy ale myślę, że od czasu do czasu i tu napiszę coś nowego. W każdym razie zapraszam na nowego bloga :)

piątek, 26 lutego 2010

Sprawdź tę notkę!

Sprawdź tę notkę!

niedziela, 21 lutego 2010

i nadal

Thomas Dylan - poddajcie się poetom angielskim.

A śmierć utraci swoją władzę.
Nadzy umarli będą jednym
Z człowiekiem pod zachodnim księżycem i w wietrze;
Gdy spróchnieją ich kości do czysta obrane,
Będą im świecić gwiazdy u łokcia i stopy;
Chociaż szaleni, odzyskają rozum,
Powstaną chociaż potonęli w morzu;
Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie miłość;
A śmierć utraci swoją władzę

A śmierć utraci swoja władzę.
Ci, którzy pod wirami morza
Leżeli długo, też nie umrą z wiatrem;
Rozrywani przez konie, gdy pękają ścięgna,
Łamani kołem nie złamią się jednak;
Wiara w ich dłoniach na pół się przełamie
I na wskroś przemknie przez ich zło o jednym rogu;
Choć końce się rozszczepią, oni wytrzymają;
A śmierć utraci swoją władzę.

A śmierć utraci swoją władzę.
Mewy nie będą krzyczeć przy ich uchu
Ani fala na brzegu z hukiem się nie złamie;
Gdzie zakwitł kwiat, nie będzie wolno kwiatom
Podnosić głowy pod razami deszczu;
Chociaż będą szaleni i martwi jak głazy,
Przez stokrotki litery bytu się przebiją;
Łamani będą w słońcu, aż słońce się złamie
A śmierć utraci swoją władzę. 

____________________________________________________________________
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.

Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.

Cnotliwi, płacząc kiedy ich otoczy
Wspomnienie czynów w kruchym wieńcu sławy,
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Szaleni słońce chwytający w locie,
Wasz śpiew radosny by mu trenem łzawym;
Nie wchodźcie cicho do tej dobrej nocy.

Posępnym, którym śmierć oślepia oczy,
Niech wzrok się w blasku jak meteor pławi;
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy

__________________________________________________________________________
Nie powiem bym była w stanie nie wskazującym na spożycie. Idę spać i cieszę się, że 40 metrów stąd czuwa całodobowy. Odkąd przestałam brać leki zaczęło mi odpierdalać. Alko i dragi dawały radę ale ani jedno ani drugie nie jest celem mego zycia. Więc powrót do tablet. Tak czy siak czasami miło jest...

O, wiem. To samo co tu powrzucam sobie na blog.pl.. Tylko znajdę sensowny szeroki szablon z dwoma paskami po bokach. OMG I`m drunk

poezja

Bolesław Leśmian "Dziewczyna"
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

Znam ten wiersz od bardzo dawna, znalazłam go sama, nauczyłam się na pamięć i nadal wzbudza we mnie wiele emocji tak jak mnóstwo innych książek pisanych prozą. I teraz ja się pytam: Po co do jasnej cholery każecie nam się uczyć mitów greckich kiedy po drodze leżą chociażby takie książki jak Stowarzyszenie Umarłych Poetów czy większość publikacji ludzi okresu beatników? Filozofów współczesnych, których zrozumienie nie nastręcza większych trudności a prowadzi do samodzielnego myślenia? Na co mi "Lalka"? Pojebane nowele Prusa? Czy to ,że są klasyką oznacza, że wniosą coś do mego życia? I skąd wiadomo, że są klasyką? Może ja nią będę za 400 lat wypisując głupoty na blogu?


Nie należę tutaj. Dążymy do różnych celów. Dla  mnie jest into the wild.

prezenty

Zasypię Cię moją miłością aż zaczniesz mnie nienawidzić Nie mam innych dróg do obrania jak oddanie całego jestestwa Tobie właśnie. Cóż, być może nie całego lecz cóż po mnie zostanie, kiedy przyjmiesz każdą mą kroplę krwi i zostawisz mnie na pożarcie jako łatwą zdobycz?

A póki co, Twoje zdrowie. Zdrowie ... wolałabym powiedzieć: Ale póki co: Twoje piersi! Ale ty nie dałaś mi jeszcze ich ujrzeć i tylko wyobrażać je sobie mogę masturbując się przed Twoim wizerunkiem.
Im dalej i dłużej od siebie jesteśmy, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu

iż sensem największym byłoby porzucić nas takimi, jacy byliśmy na początku.
Lecz im więcej o tym myślę, tym mniej wydaje mi się prowdopodobne,
że można by jeszcze cofnąć Nasz czas.

( Powinnam pisać "mój" - wiem - ale nie można w miłość i pożądanie zaangażować jednej istoty).

I przychodzi nadzieja, że może jednak to jeszcze możliwe - są takie chwile. Chwile, kiedy wiem, że zdałam się na zgubę wchodząc do świątyni. Taka rzeczywistość nigdy nie będzie mi dana.

I przychodzi nadzieja, że może jednak można się tak mocno starać, że chwila nastąpi.

nie, nie, jednak, wiem, że nie
ale jest za późno na poddanie

wędrowiec

s.Asia
Christopher McCandless, Jack Kerouac, William S. BurroughsAllen Ginsberg, Henry David Thoreau - tylko ten, który przeżył zmaganie się z poranną i wieczorną mgłą, gdzieś na granicy świadomości tego gdzie i kim jest, może pisać o swoim doświadczeniu.
Pierwszy raz wyruszyłam sama w drogę po ówczesnej siódmej klasie szkoły podstawowej. 14 - latka. Początkowo zawiodło mnie to tylko w pobliże miejsca zamieszkania, na pojezierze łęczyńsko-włodawskie, które mimo wszystko te 15 lat temu było jeszcze nieco "dzikie". Ale te podróże można by nazwać stacjonarnymi. Namiot w jednym miejscu i osoba w jednym miejscu. Ciałem, bo umysł sam wędrował już dalej i dalej. Nic specjalnego ale dało się już odczuć to "coś" o czym pisze ..., Kerouac, Thoreau itp. Po ósmej klasie wybrałam się na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Ja, sceptyk. Ale droga nowa i daleka. Wstać, iść, zjeść to, co dadzą ludzie, przespać się i pójść dalej podziwiając widnokrąg, śpiewając i tego śpiewu nie słysząc. Słysząc za to śpiew swej duszy oddalającej się od konserwatywnych konwenansów wielkich metropolii i małomiasteczkowości (coś mi tu nie pasuje :).  A w Częstochowie w tamtych czasach, na takich jak ja czekała spora niespodzianka. Ksiądz Andrzej Szpak i jego Pielgrzymka Młodzieży Różnych Dróg czyli jak to się mówiło w skrócie hipisowska pielgrzymka szpaka. I tacy jak ja usłyszeli dokładniejszy zew. Pielgrzymki wchodziły do Częstochowy a grupy kolorowych, bosonogich hipisów ubranych w ciężko dostępne wtedy spodnie "dzwony", siedziały na chodnikach bijąc w bębny, grając na gitarach. Przyłączyłam się. I ja chodziłam po Częstochowie na bosaka prosząc ludzi o drobne, i ja grałam na gitarze wtórując zaznajomionym bębniarzom. Wstawałam o czwartej rano wraz z grupą innych - raz tą, raz inną. Tanie wino, kąpiel w wielkiej fontannie w parku pod sanktuarium i na ulice. Niby nic a WOLNOŚĆ. Nic nas nie ograniczało, policja nas omijała, nie robiliśmy nic złego, byliśmy folklorem. Wolnym folklorem podziwianym z szeroko otwartymi oczami przez mijające nas tłumy ze wszystkich miast Polski. W Częstochowie zostawaliśmy kilka dni i przenosiliśmy się do Olsztyna pod Częstochową - do małej wsi położonej na Szlaku Orlich Gniazd. Wtedy, jeszcze za darmo można było wspiąć się na ruiny zamku i podziwiać położony poniżej las a w dali horyzont. W nocy śpiwór i rozgwieżdżone niebo. Cud nad cudami. Później wprowadzili opłaty za wstęp na ruiny ale my, wędrowcy potrafimy nadal znaleźć darmowe ścieżki. Oczywiście nie tylko Częstochowa i Olsztyn towarzyszły mi w tamtym czasie. Wychodziłam z domu po ostatnim dzwonku szkolnym, wracałam przed pierwszym. I nie powiem Wam gdzie byłam, bo sama nie jestem w stanie zliczyć tych miejsc. Miałam kiedyś mapę gdzie zaznaczałam takie miejsca ale zagubiła się dawno temu. Jak najbardziej nie ominęły mnie Bieszczady. Pewnego razu trafiłam nad Solinę po drodze na zlot bębniarzy w jakiejś dzikiej głuszy, nie wiadomo dokładnie gdzie. "Idź na słuch i trafisz" ;) Bogaci , czyści turyści i "brudni" , obdarci hipisi. Raczej nie miałam szans by przespać się w jakimś publicznym miejscu. Wdrapywałam się więc na skałę nad małą solińską zatoczką, na klif porośnięty gęsto krzakami. Wysoko nad wodą. Tam rozłożyłam namiot (można je jeszcze kupić za 30 zł). Było mokro, wciąż padało. A jedyne co miałam do jedzenia to kostki rosołowe i piętkę suchego chleba. Po dwóch i pół godzinie prób rozpalenia ogniska poddałam się. Kostka rosołowa zdołała w letniej wodzie roztopić się do połowy. I to był mój posiłek. Chyba najohydniejszy jaki jadłam. Słonawa woda z na wpół roztopioną kostką rosołową i piętka starego chleba. Było dobrze. Wykąpałam się w deszczu i mokra poszłam spać. 

Wszystko, co tu opisuję jest bardzo, ale to bardzo skrótowe, być może kiedyś to rozwinę. Teraz jest 6:27. Wstałam po trzeciej. I nadal nie mogę wysiedzieć. Tak to już jest. Niektórzy zawsze będą czuli się nieszczęśliwi w jednym miejscu. C.d.n. - byc może zaraz. Idę po trzeciego drinka.