sobota, 13 lutego 2010
bać się czy spać
Bez GBL - bać się? Nieuniknione. Spać? Przydałoby się - non stop. Nie ma możliwości. Nie uzależnił mnie przez prawie cztery miesiące, dawał energię, siłę do rozmów z ludźmi i chodzenia po ulicach. Ochotę na wychodzenie z domu. Teraz widzę powrót rzeczywistości przedgieblowej i płakać mi się chce. Co dziennie, co jakiś czas, żal chwyta za gardło, że nie mam tej siły, wynikającej czy to z giebla czy to z siebie samej. Żeby choć od czasu do czasu tak jak ostatnio. Co dziwne całe nocki przesypiałam prześlicznie, tak jakby giebel i jego rozwałka gospodarki dopaminowej nie istniał. A w dzień burza chęci, dobrego humoru, energii. Jestem warzywem.

0 komentarze:
Prześlij komentarz